ALPY 2015-2018
ALPY 2013-2014
TATRY 2018-2024
TATRY 2017
TATRY 2015-2016
TATRY 2010-2014
- Świnica Zima 2014
- Giewont Zima 2014
- Tatry Zima 2014
- Kościelec 2012
- Rysy 2012
- Orla Perć 2012
- Giewont 2012
- Dolina Kościeliska 2012
- Tatry Zima 2010
GÓRY INNE 2011-2025
Tatrzańskie Wyprawy 2010-2014
Tatry - Zima 2010

Na zimowy wyjazd w Tatry wybraliśmy się w ferie 2010 roku był to powrót w góry po prawie szesnastu latach przerwy. Pierwszy dzień po przyjeździe spędziliśmy na zwiedzeniu skoczni narciarskiej i wjechaniu kolejką na Gubałówkę. Drugiego dnia z samego rana wybraliśmy się Doliną Strążyską z małą nadzieją na zdobycie Giewontu, niestety wcześniej nie sprawdziłem i to był błąd ale szlak na Giewont przez Grzybowiec zimą jest zamknięty. Dlatego poszliśmy pod wodospad Siklawica a później Drogą nad Reglami z zamiarem zdobycia Sarniej Skały. Po zdobyciu szczytu dalej czarnym szlakiem do Doliny Białego.

Trzeciego dnia zobaczyliśmy jaskinię Dziura, stamtąd spacerkiem do Kużnic i jeszcze raz do drogi pod Reglami i Doliny Białego. Czwartego dnia wjechaliśmy kolejką na Kasprowy Wierch, który zaskoczył nas warunkami atmosferycznymi było -11 'C bardzo silny wiatr i sypał śnieg. Z Kasprowego zeszliśmi na Halę Gąsienicową do schroniska Murowaniec. Następnie przez Kopy i Boczań do Kuźnic. Następny dzień pobytu to marsz pod Morskie Oko. Dojazd busem droga do Moko pół godziny w schronisku i powrót zajęło nam praktycznie cały dzień od zmierzchu do świtu ale warto było, znowu zobaczyłem najwyższe szczyty Polski z bliska a to jest bezcenne.

Szósty dzień pobytu to ostatnia krótka wyprawa na Nosal, który obdarował nas pięnymi zimowymi widokami na Tatry.
Dolina Kościeliska - 2012
Znajduje się w Tatrach Zachodnich. Ma ok. 9 km długości, obwód ok. 27 km, a powierzchnię ok. 35 km2. Od zachodu jej obramowanie tworzy północna grań Siwego Zwornika po Przednią Kopkę, od południa grań główna na odcinku od Siwego Zwornika po Małołączniak, od wschodu północno-zachodnia grań Małołączniaka po Mały Regiel. Ma liczne boczne odgałęzienia, największe z nich to Dolina Miętusia, Dolina Tomanowa i Dolina Pyszniańska (Pyszna). Pozostałe większe odgałęzienia to: Żleb pod Wysranki, Wąwóz Kraków, Wściekły Żleb, Iwanowska Dolinka, Dolina Smytnia. Dnem doliny płynie Kościeliski Potok. Najwyższym punktem w otoczeniu Doliny Kościeliskiej jest Błyszcz (2159 m). Z doliny jest widoczna, choć nie leży bezpośrednio nad nią, Bystra (2248 m) – najwyższy szczyt Tatr Zachodnich. Dolina Kościeliska tworzy długi i głęboki wąwóz skalny, ściany którego w trzech miejscach zwanych bramami zbliżają się blisko do siebie. Są to: Niżnia (Brama Kantaka), Pośrednia (Brama Kraszewskiego) i Wyżnia Kościeliska Brama (Brama Raptawicka).

Dolinę Kościeliską odwiedziłem dwukrotnie w roku 1994 i 2012, obie trasy były praktycznie identyczne z tym, że w 1994 nie mogę sobie przypomnieć dlaczego nie byłem w wąwozie Kraków. W roku 2012 naprawiłem ten błąd a trasa wyglądała następująco. Z Zakopanego dojechaliśmy wszechobecnymi busami do Doliny Kościeliskiej po wejściu do parku szliśmy wzdłuż potoku Kościeliskiego, nastepnie czarnym szlakiem krótka wspinaczka do jaskini Mroźnej, której przejście zajmuje około 0,5h. Po wyjściu skierowaliśmy się szybkim krokiem do schroniska Ornak ponieważ coraz moniej zaczynało padać. Deszcz przeczekaliśmy w schronisku, gdy zaczęło się przecierać wyszliśmy z zamiarem zwiedzenia jaskiń Raptawickiej i Mylnej. Niestety i tym razem z powodu braku odpowiedniego sprzętu nie udało się nam przejść jaskini Mylnej (mam nadzieje, że jeszcze będę miał okazję by tam być). Z jaskiń udaliśmy się do wąwozu Kraków i Smoczej Jamy, po przejściu Smoczej Jamy znowu zaczęło lać, bardzo mokrzy dotarliśmy do busa i wróciliśmy do Zakopanego.


Giewont i Dolina Białego - 2012
Giewont – masyw górski w Tatrach Zachodnich o wysokości 1894 m n.p.m. i długości 2,7 km. Jego główny wierzchołek, Wielki Giewont, jest często uznawany za najwyższy szczyt w Tatrach Zachodnich położony w całości na terenie Polski; wyższa jest jednak Twarda Kopa w pobliżu Czerwonych Wierchów, pomijana ze względu na niewielką wybitność. Masyw Giewontu położony jest między Doliną Bystrej, Doliną Kondratową, Doliną Małej Łąki i Doliną Strążyską. Góruje nad Zakopanem i jest z niego znakomicie widoczny. Od strony północnej Giewont jest stromy i trudno dostępny, zbocza południowe są łagodniejsze.

Na szczycie Giewontu stanąłem dwa razy, w roku 1994 trasa pokonana rozpoczęła się w Dolinie Strążyskiej następnie w prawo czerwonym szlakiem na Grzybowiec. Po wyjściu z lasu pomiedzy skałami pod Giewont, później ubezpioczonym łańcuchami szlakiem na szczyt Giewontu. Ze szczytu prosto na Kopę Kondracką (pierwszy mój dwutysięcznik) dalej na Kasprowy wierch i do schroniska Murowaniec a stamtąd przez Boczań do Kużnic. Muszę powiedzieć, że ta trasa dała mi nieźle w kość, była to pierwsza długa trasa w górach. Drugi raz zdobyłem Giewont podczas rodzinnego wyjazdu w roku 2012. Do Giewontu trasa wyglądała tak samo, po zdobyciu szczytu zeszliśmy na Halę Kondratową i dalej na Kalatówki i do drogi nad reglami. Drogą nad reglami do jednej z piękniejszych dolin (moim zdaniem), Doliny Białego i dalej do wyjścia z Tatrzańskiego Parku.


Orla Perć - 2012
Orla Perć (słow. Orlia prť, niem. Adlerweg, węg. Sas-út) – szlak często uważany za najtrudniejszy i najniebezpieczniejszy w Tatrach i w całej Polsce, poprowadzony stokami oraz granią przez przełęcze i szczyty, między przełęczami Zawrat i Krzyżne i dalej grzbietem Wołoszyna na Polanę pod Wołoszynem. Jest to najdłuższy graniowy szlak w Tatrach Wysokich, prowadzący większością długiej wschodniej grani Świnicy. Odcinek od Krzyżnego do Polany pod Wołoszynem jest od 1932 roku zamknięty. Na Orlej Perci dominują trawersy, miejscami szlak prowadzi granią, ale z powodu ukształtowania terenu często oddala się od niej, omijając szczyty i turnie. Jako szlak główny jest oznakowany kolorem czerwonym. Na szlaku znajdują się ułatwienia (łańcuchy, klamry i dwie stalowe drabinki), mimo to jednak nie jest uważany za odpowiedni dla początkujących turystów górskich. Na Orlej Perci występują liczne ekspozycje, dlatego też jest zdecydowanie odradzana osobom z lękiem wysokości. Od czasu otwarcia szlaku w roku 1906, zginęło na nim 140 osób.

Była to moja trzecia wyprawa na Orlą Perć, dwa razy udało mi się przejść całą. Wszystkie trzy razy wyprawę na Orlą rozpoczynałem w Kużnicach od wjazdu kolejką na Kasprowy Wierch, później na Świnicę i dalej do początku Orlej na Zawracie. W pierwszym przypadku moja wyprawa skończyła się na Granatach i zejściu do Murowańca. W drugim podejściu doszedłem do końca tz. Krzyżne i dalej Murowaniec i Kuźnice. Obie wyprawy miały miejsce w roku 1994. Trzecią próbę przejścia Orlej Perci podjąłem w roku 2012, do Krzyżnego trasa wyglądała identycznie. Tym razem z Krzyżnego postanowiłem zejść do Doliny Pięciu Stawów Polskich a następnie Doliną Roztoki do Palenicy Białczańskiej. Przejście tej trasy zajęło mi całe 12h.


Rysy - 2012
Rysy (słow. Rysy, niem. Meeraugspitze, węg. Tengerszem-csúcs) – góra położona na granicy polsko-słowackiej, w Tatrach Wysokich (jednej z części Tatr). Ma trzy wierzchołki, z których najwyższy jest środkowy (2503 m n.p.m.), znajdujący się w całości na terytorium Słowacji. Wierzchołek północny, przez który biegnie granica, stanowi najwyżej położony punkt Polski (2499 m n.p.m.) i należy do Korony Europy. Masyw Rysów posiada trzy wierzchołki. Najwyższy z nich (tak zwany środkowy – 2503 m n.p.m.) leży po stronie słowackiej, podobnie jak najniższy wierzchołek południowo-wschodni (2473 m). Na granicy polsko-słowackiej znajduje się średni co do wysokości, północno-zachodni wierzchołek o wysokości 2499 m n.p.m., który jest najwyżej położonym punktem Polski. Rysy cechują się dużą wysokością względną, wznosząc się ponad 1100 metrów nad powierzchnię Morskiego Oka.

Powyżej przedstawiam pokaz slajdów z naszego rodzinnego zdobycia Rysów, wraz ze mną szczyt zdobyły, moja żona i córka. W mojej karierze turysty górskiego dwa razy udało mi się stanąć na najwyższym szczycie Polski. Pierwszy raz dokonałem tego w roku 1994 a wejście na szczyt rozpocząłem tradycyjnie z Palenicy Białczańskiej a następnie dziewięciokilometrowy marsz do Morskiego Oka skąd przez Czarny Staw, Bulę pod Rysami na szczyt. Droga powrotna tą samą trasą. W roku 2012 zaplanowaliśmy sobie wejście od strony Słowackiej, wyprawę rozpoczęliśmy autobusem do Starego Smokowca następnie kolejką elektryczną do Popradzkiego Plesa. Dalej już pieszo do schroniska nad Poradzkim Plesie, później nad Żabie Plesa i do Chaty pod Rysami skąd już tylko krótki spacerek na szczyt Rysów. Zejście ze szczytu już na polską stronę przez Czarny Staw i Morskie Oko do Palenicy Białczańskiej.


Kościelec - 2012
Kościelec (2155 m) – szczyt w Dolinie Gąsienicowej w Tatrach Wysokich. Znajduje się w bocznej Grani Kościelców, która od Zawratowej Turni odbiega w północnym kierunku, dzieląc Dolinę Gąsienicową na Czarną i Zieloną. W Grani Kościelców od Zadniego Kościelca (2162 m) oddziela go Kościelcowa Przełęcz (2110 m), a od Małego Kościelca (1866 m) przełęcz Karb (1853 m). Wierzchołek Kościelca wznosi się 533 m ponad powierzchnię Czarnego Stawu Gąsienicowego.

Kościelec był moim celem już od 1994 roku ale jakoś wtedy nie było po drodze. Na szczęcie przyszedł rok 2012 i postanowiliśmy rodzinnie wejść na Kościelec i niestety tym razem cały misterny plan legł w gruzach ponieważ ledwie doszliśmy do "Między kopami" zaczęło lać. Pozostało nam tylko suszenie w Murowańcu i powrót do Zakopanego. Jednak tego roku nie dałem za wygraną i za trzy dni ponownie ruszyłem w stronę Kościelca. Wyruszyłem z Kużnic przez Dolinę Jaworzynki i Między Kopami na Halę Gąsienicową. Stamtąd poszedłem nad Czarny Staw Gąsienicowy i zacząłem wspinaczkę przez Karb na Kościelec. Ponieważ miałem dużo czasu wspinaczka szła bardzo wolno co miało też swoje plusy gdyż mogłem podziwiać piękne widoki z drogi na Kościelec. Oczywiście szczyt, który był tak długo moim celem tym razem zdobyłem. Powrót ze szczytu odbyłem tą samą drogą i to była ostatnia wyprawa podczas tego wyjazdu w Tatry.


Tatry - Zima 2014
Do Zakopanego dojechaliśmy około godziny 7:00, po wypiciu ciepłej kawy, herbaty nie tracąc czasu udaliśmy sie na pierwszą górską wyprawę tej zimy, która bardziej przypominała jesień. Bramy parku Tatrzańskiego przekroczyliśmy na początku Doliny Białego skąd ruszyliśmy żółtym szlakiem do drogi nad Reglami, przejście przez dolinę nie sprawiło żadnych problemów, jest to bardziej spacer niż górska wycieczka. Po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że Dolina Białego zdecydowanie lepiej wygląda pod śniegiem niż w aurze jesiennej. Stamtąd ruszyliśmy w prawą stronę kierując się czarnym szlakiem ku Sarniej Skale, idąc w górę z każdym krokiem polepszała się pogoda a na Sarniej Skale stała się wręcz idealna, wszystkie chmury zostały niżej tworząc dywan poniżej szczytów co spowodowało doskonały widok na symbol Zakopanego - Giewont. Po dłuższym pobycie na Sarniej Skale oraz całej serii fotek udaliśmy sie w kierunku Polany Strążyskiej gdzie odbiliśmy w lewo do wodospadu Siklawica. Był to ostatni cel tego dnia dlatego też wolnym krokiem poszlimy Dolina Strążyską w stronę Zakopanego na zasłużony odpoczynek, byliśmy po 11 godzinach jazdy samochodem i mimo wszystko czuliśmy się zmęczeni.

Dzień drugi 19.01.2014 - Skoki narciarskie
Na niedzielne popołudnie plan został opracowany już w październiku, wtedy kupiliśmy bilety na indywidualny konkurs skoków narciarskich - Zakopane 2014. Pomimo tego, że pogoda nie nastrajała optymistycznie około południa pojawiliśmy się pod skocznią aby dopingować polskich skoczków. Niestety pogoda z minuty na minutę zaczęła się psuć i jeszcze przed rozpoczęciem pierwszej serii zaczął padać deszcz i mocniej wiał wiatr co skutecznie opóźniło ropoczęcie zawodów. W końcu z czterdziestominutowym opóźnieniem skoki rozpoczęły się ale odbywały się z częstymi przerwami co skutkowało rozegraniem tylko jednej serii. Mimo deszczu i wiatru doping był niesamowity a taka impreza zostaje na długo w pamięci.

Dzień trzeci 20.01.2014 - Zimowy Giewont prze Halę Kondratową
Dzień czwarty 21.01.2014 - Grześ przez Dolinę Chochołowską
Wtorek to kolejny dzień naszego aktywnego pobytu w Tatrach, tego dnia zgodnie z planem wybraliśmy się na spacer do schroniska w Dolinie Chochołowskiej, który rozpoczęliśmy od parkingu tuż przy wylocie doliny. Droga do schroniska trwa około dwóch godzin i wiedzie praktycznie przez całą swoją długość przez lasy, które zostały bardzo mocno przerzedzone przez halny, który nawiedził Tatry trzy tygodnie wcześniej. Na całej długości drogi i po obu jej stronach widać było setki jak nie tysiące powalonych drzew. Pogoda tego dnia była zdecydowanie lepsza niż dzień wcześniej, przynajmniej nie padał deszcz co spowodowało, że do schroniska doszliśmy w całkiem niezłych nastrojach. W schronisku zrobiliśmy zasłużony odpoczynek i zadecydowaliśmy, że idziemy na Grzesia zaraz po odpoczynku. Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy i po kilkunastu minutach byliśmy już na żółtym szlaku na Grzesia. Po kilkudziesięciu minutach podejścia doszliśmy do niebieskiego szlaku na Przełęcz Bobrowiecką skąd według niektórych map można dostać się niebieskim szlakiem na Grzesia, niestety po dotarciu na przełęcz okazało się, że jest to stary od dawna nieużywany szlak, bardzo stromy co skutecznie zniechęciło nas do podejścia tym szlakiem i wymusiło powrót do właściwego szlaku żółtego. W tym miejscu córka dała za wygraną i oznajmiła, że dalej nie idzie i kolejny raz nasza ekipa się rozdzieliła, żona z siostrzeńcem poszli na Grzesia a ja z córką wolnym krokiem udaliśmy się do schroniska. Ekipa nr 1 po kilkudziesięciu minutach dotarła cało i szczęśliwie na Grzesia 1652 m.n.p.m. i po sesji foto usatysfakcjonowana ruszyła w drogę powrotną do schroniska skąd już w komplecie udaliśmy się w stronę parkingu.

Dzień piąty 22.01.2014 - Kozi Wierch - nieudana próba oraz D5S
Dzień piąty pobytu rozpoczęliśmy od marszu w trzyosobowym składzie (córka postanowiła pozostac na kwaterze) z Palenicy Białczańskiej w kierunku Wodogrzmotów Mickiewicza. Droga ta nie przedstawia żadnych trudności także po 40 min nie za szybkiego marszu byliśmy u celu. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy zielonym szlakiem w kierunku Doliny Pięciu Stawów Polskich przez Dolinę Roztoki. Ponieważ ten dzień był pierwszym dniem w którym w niższych partiach gór sypał śnieg przez całą drogę towarzyszyły nam opady śniegu, raz mocniejsze raz słabsze. Przejście Doliną Roztoki nie należy do trudnych, no może ostatnie dość ciężkie podejście czarnym szlakiem do doliny 5SP dlatego też ja i Bartek w schronisku zameldowaliśmy się o 10:30 tylko żona, która nie wybierała się na Kozi Wierch spokojnym krokiem doszła do schroniska 15 minut po nas. My natomiast szykowaliśmy się, ubierając raki do wejścia na Kozi Wierch. Po kilku minutach ruszyliśmy do czarnego szlaku, który prowadzi przez chmury, mgły na szczyt Koziego Wierchu. Po krótkiej chwili odpoczynku poszliśmy w kierunku śnieżnej rynny prowadzącej na szczyt. Niestety nikt przed nami nie zamierzał zdobyć Koziego Wierch co spowodowało, że szlak był nie przetarty, szło się ciężko co chwile zapadając się po kolana w śnieg. Wszystkie te czynniki szybko zweryfikowały nasze plany i na wysokości około 2000 m musieliśmy podjąć decyzję o odwrocie ponieważ nie chcieliśmy wracać do samochodu w ciemnościach. Zejście po własnych śladach było o wiele szybsze i szybko pojawiliśmy się przy Siklawie gdzie spotkaliśmy się z moją żoną i przechodząc obok zamarzniętej Siklawy i dalej Doliną Roztoki kierowaliśmy się do Palenicy na parking. Podsumowując dzień powiem, że do zdobycia szczytu zabrakło nie wiele, może trochę dłuższy dzień, przetarty szlak albo lepsza widoczność, która skutecznie spowalniała wspinaczkę na Kozi Wierch.

Dzień szósty 23.01.2014 - Kasprowy Wierch - Świnica wierzchołek taternicki
Dzień siódmy 24.01.2014 - Morskie Oko - Czarny Staw
Nie wiadomo kiedy ten czas zleciał, niestety rozpoczął się ostatni dzień pobytu w górach. Na ten właśnie dzień zaplanowaliśmy sobie Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami. Na Palenicy Białczańskiej byliśmy około godziny 7:00 skąd niezwłocznie poszliśmy w kierunku Morskiego Oka po drodze mijając Wodogrzmoty Mickiewicza, Wantę, Włosienicę aby około godziny 10 zameldować się w schronisku nad Morskim Okiem. Pogoda tego dnia nie była tak piękna jak poprzedniego toteż widoki na Tatry Wysokie przysłaniały nam chmury. Tego dnia z dalszej wędrówki zrezygnowała moja żona z Bartkiem. Ja z córką ruszyliśmy w kierunku Czarnego Stawu, córce na nogi założyłem obiecane raki, które bardzo się jej przydały na podejściu. Poszliśmy typową letnią drogą ponieważ panujące warunki nie pozwalały na przejście przez Morskie Oko. Wejście na poziom Czarnego Stawu okazało się dość trudne, było bardzo stromo i sporo ubitego śniegu po którym nie za dobrze szło mi się bez raków. Jednak aż tak ciężkie to podejście nie było co pozwoliło nam po około godzinie wejść na Czarny Staw. Tym razem też ograniczał nas czas także musieliśmy szybko się zbierać w drogę powrotną bo przed nami było jeszcze 10 km do parkingu. Wcześniej jednak musieliśmy zejść do Morskiego Oka i dołączyć do reszty ekipy aby wspólnie pójść w ostanią drogą podczas tego pobytu.

Giewont Zima - 2014
Giewont – masyw górski w Tatrach Zachodnich o wysokości 1894 m n.p.m. i długości 2,7 km. Jego główny wierzchołek, Wielki Giewont, jest często uznawany za najwyższy szczyt w Tatrach Zachodnich położony w całości na terenie Polski; wyższa jest jednak Twarda Kopa w pobliżu Czerwonych Wierchów, pomijana ze względu na niewielką wybitność. Masyw Giewontu położony jest między Doliną Bystrej, Doliną Kondratową, Doliną Małej Łąki i Doliną Strążyską. Góruje nad Zakopanem i jest z niego znakomicie widoczny. Od strony północnej Giewont jest stromy i trudno dostępny, zbocza południowe są łagodniejsze.

Dzień trzeci (20.01.2014) Zimowy Giewont przez Halę Kondratową
Start naszej poniedziałkowej wyprawy miał miejsce w Kuźnicach skąd ruszyliśmy niebieskim szlakiem do schroniska na Hali Kondratowej. Początek wędrówki to szeroka droga w postaci kocich łbów, którą dochodzimy do rozwidlenia szlaku. W prawo szlak prowadzi do hotelu górskiego na Kalatówkach, my udajemy się w lewo i po chwili marszu wychodzimy na polanę a po prawej stronie, kilkaset metrów od nas wyłania się hotel na Kalatówkach. Tutaj mija nam połowa drogi do schroniska i niestety zaczyna padać słaby deszcz. Po kilkudziesięciu minutach marszu wychodzimy na Halę Kondratową gdzie usytuawane jest małe schronisko, w którym robimy krótką przerwę. Po kilkunastominutowym odpoczynku już po śniegu ruszamy w kierunku Przełęczy Kondratowej. Na wysokości około 1500 m.n.p.m. deszcz przechodzi w śnieg a my rozdzielamy się, ja z siostrzeńcem żony, Bartkiem idę szybciej w kierunku Giewontu a żona z córką trochę wolniej dochodzą do Przełęczy Kondratowej i po krótkim odpoczynku ruszają w drogę powrotną. Po około pół godzinie od przełęczy meldujemy się na szczycie Giewontu gdzie robimy obowiąkowe fotki i w mocno padającym śniegu chwilę odpoczywamy. Po krótkim odpoczynku bezpiecznie schodzimy ze szczytu by spotkać się z drugą ekipą w schronisku na Hali Kondratowej. Stamtąd już tylko powrót do Kuźnic w ciągle padającym deszczu.


Świnica Zima - 2014
Świnica (słow. Svinica) – zwornikowy szczyt w grani głównej Tatr Wysokich o dwóch wierzchołkach, różniących się wysokością o 10 m. Mająca kształt szerokiej piramidy skalnej Świnica jest pierwszym od zachodu wybitnym szczytem (o wybitności ponad 100 m) Tatr Wysokich i kapitalnym punktem widokowym.

Dzień szósty (23.01.2014) Kasprowy Wierch - Świnica wierzchołek Taternicki
Ponieważ pogoda tego dnia miała być najlepsza podczas całego pobytu planem na ten dzień miało byc podziwianie widoków z Kasprowego Wierchu oraz próba zimowego wejścia Świnicę. Pogoda za oknem nie wyglądała na piękną ale po ponownym sprawdzeniu prognozy, która mówiła, że na górze ma być lampa i mróz ruszyliśmy do dolnej stacji kolejki na Kasprowy Wierch. Chętnych do wyjazdu w górę było tylko kilka osób także bez problemu pojechaliśmy pierwszym wagonikiem. Jadąc w górę i powoli nabierając wysokości przez chmury przebijało się coraz więcej błękitu nieba aby przed samym Kasprowym Wierchem wypełnić całą panoramę. Widoki zapierały dech w piersiach a my czuliśmy się jakbyśmy byli w niebie a cały świat pozostał tam gdzieś pod chmurami. Niestety czasu zimą jest nie dużo i dasze zachwyty widokami realizowaliśmy już w czasie marszu, na początku którego weszliśmy trochę wyżej do stacji meteorologicznej. Stamtąd po sesji fotograficzej ruszyliśmy w kierunku Świnicy, po krótki marszu dostaliśmy się na Beskid gdzie żona z córką zawróciły i wolnym krokiem ruszyły w kierunku Murowańca. Ja z Bartkiem poszliśmy w kierunku Świnicy i po około godzinie stanęliśmy na Przełęczy Świnickiej u stóp Świnicy. Przed nami była jeszcze czwórka ludzi, która nie wykazywała chęci pójścia w górę co spowodowało, że musiałem ruszyć pierwszy i niestety przecierać szlak. Po podejściu około 50 m w górę Bartek zdecydował się na odwrót i zaczął schodzić w kierunku Murowańca gdzie wszyscy mięliśmy sie spotkać. Ja natomiast dalej brnąc w śniegu poszedłem dalej, po następnych 100 m doszła mnie wcześniej wspomniana czwórka ludzi, która czekała chyba żebym im wydeptał drogę :-). Od tej pory oni już torowali a ja szedłem jako piąty tak na przyczepkę, po następnych kilkudziesięciu metrach wspinaczki powstał dylemat którędy iść. Po krótkich rozmowach zdecydowaliśmy się iść w kierunku bocznego wierzchołka i stamtąd granią na właściwy szczyt Świnicy. Niedużo czasu upłynęło jak stanęliśmy na wierzchołku i przekonaliśmy się, że droga granią jest nie możliwa bez sprzętu typu lina do asekuracji. Po chwili zaczęliśmy schodzić aby wejść na Świnicę właściwą drogą co nie za bardzo mi odpowiadało i w czasie obchodzenia szczytu spróbowałem wejść jeszcze inną drogą ale szybko okazało się, że ta droga też jest nie możliwa i znowu, tym razem sam znalazłem się ponownie na bocznym wierchołku. Tam zrobiłem sobie sesją foto, uzupełniłem płyny i zacząłem schodzić do schroniska gdzie pojawiłem się po 1,5 godziny. Czekała tam na mnie reszta znudzonej już ekipy, nie przeciągając zbytnio po krótkiej chwili poszliśmy w drogę powrotną do Kuźnic przez Dolinę Jaworzynki.

